Amunicja Bundeswehry trafia do mafii? Niepokojące ustalenia
Kolejna rozmowa na antenie Radia Wnet przyniosła temat, który – jak przyznała sama rozmówczyni – w Niemczech wywołał autentyczny szok. Aleksandra Fedorska, redaktor naczelna Radia Debata, opowiedziała o serii kradzieży amunicji i sprzętu wojskowego z zasobów Bundeswehry oraz o narastających pytaniach, gdzie tak naprawdę trafia wojskowe uzbrojenie.Fedorska zwróciła uwagę, że w ostatnich latach doszło do kilku podobnych incydentów, które układają się w niepokojący wzór.Na przestrzeni ostatnich lat parokrotnie doszło do różnych napadów czy kradzieży. Wewnątrz Bundeswehry znikają duże ilości amunicji – amunicji do broni, z której korzysta mafia, z której korzysta świat przestępczy– mówiła w Popołudniu Wnet.Punktem wyjścia do najnowszej fali dyskusji był incydent sprzed kilku dni. Jak relacjonowała Fedorska, transport amunicji opuścił teren koszar, by… zniknąć podczas postoju.Z bramy koszar wyjeżdża ciężarówka z całą amunicją. Kierowca, czy był zmęczony, czy miał randkę, nie wiem, zatrzymuje się w hotelu i spędza tam parę godzin. A w międzyczasie jego ciężarówka pustoszeje– opowiadała. Dla niemieckiej opinii publicznej był to moment graniczny. Jak wskazała, "mówimy o dziesiątkach tysięcy nabojów. To jest śmiercionośne. To może się skończyć tragicznie”.Fedorska powołała się na analizy Thomasa Weigolda, wieloletniego komentatora i autora specjalistycznego bloga poświęconego Bundeswehrze, który od lat śledzi jej funkcjonowanie.On widzi poszlaki, które wskazują na to, że Bundeswehra ma większe problemy, niż myślimy. Najprostsze wytłumaczenie to brak kontroli– ocenia. Według rozmówczyni nie chodzi już wyłącznie o pojedyncze zaniedbania logistyczne.Skala tych kradzieży, bo kradziony jest także sprzęt, nie tylko amunicja, świadczy o tym, że w Bundeswehrze muszą być osoby, które współpracują– dodaje. Fedorska podkreśliła, że scenariusz przejęcia amunicji przez obce służby jest mało prawdopodobny.Mało prawdopodobne jest, że to trafia do jakiegoś obcego państwa. Wiele wskazuje raczej na to, że trafia do świata przestępczego– mówi. Jej zdaniem rodzi to pytania o mechanizmy naboru do armii. Rozmówczyni wskazała na systemowy problem, z którym boryka się niemiecka armia.Rekrutacja jest w Niemczech bardzo trudnym procesem. Bundeswehra cieszy się z każdego żołnierza, który nie ucieka z koszar. Zdarza się, że ktoś jest trzy tygodnie i potem go nie ma– mówi.W ocenie ekspertów, na których się powoływała, prowadzi to do nadmiernego poluzowania procedur.Kontrola musi być lepsza. Proces aplikacyjny musi być szczelniejszy, bo teraz właściwie każdy jest przyjmowany, kto się zgłosi– zaznacza./fa