Radio Wnet podcast

„Gospodarka, głupcze”. Dlaczego Trump traci grunt pod nogami

10/12/2025
0:00
30:14
Manda indietro di 15 secondi
Manda avanti di 15 secondi

Bezpieczeństwo na granicy już nie wystarcza. Dla wielu Amerykanów ważniejsze stają się rachunki za życie — i to właśnie może zdecydować o przyszłości Donalda Trumpa.


Miami, Tennessee, Nowy Jork – lokalne wybory w różnych częściach USA układają się w jeden wzór: demokraci zaczynają odzyskiwać teren, a republikanie Donalda Trumpa powoli tracą przewagę. W tle cały czas to samo słowo-klucz: gospodarka.

Miami niebieszczeje

Miami przez blisko trzy dekady było bastionem kandydatów związanych z Partią Republikańską. Tym razem wygrała tam kandydatka Demokratów, Eileen Higgins, pokonując republikanina Emilio Gonzáleza.

Tomasz Grzywaczewski przypomina, że to miasto opierało się na głosach kubańskiej diaspory:

Przede wszystkim za sprawą Kubańczyków, którzy konsekwentnie popierają w Ameryce konserwatystów. To oczywiście związane jest z ich absolutnie zadeklarowanym antykomunizmem. […] Kierowca Ubera, z którym jechałem na Florydzie, mówił mi wprost, że komunizm i socjalizm to najgorsze zło na świecie, że Kuba była kiedyś kwitnącym krajem, a teraz ludzie żyją w nędzy. I on zawsze będzie głosował na republikanów

– opowiada Grzywaczewski.

Tym razem to jednak nie wystarczyło. Najprawdopodobniej kubańska społeczność pozostała przy GOP, ale inni Latynosi – bardziej liberalni – przeważyli na korzyść demokratycznej kandydatki.

Seria „drobnych” zwycięstw Demokratów

Miami to nie jedyny sygnał. Dziennikarz wylicza:

W wyborach lokalnych w różnych miejscach w Stanach Zjednoczonych wygrywają kandydaci Partii Demokratycznej. Zaczęło się od Nowego Jorku, zwycięstwa Zohrana Mamdaniego. […] Później zwycięstwa kandydatów demokratycznych w wyborach na gubernatorów stanów Virginia i New Jersey. Wreszcie wybory uzupełniające w siódmym dystrykcie w stanie Tennessee

– mówi.

Tennessee to szczególny przykład: republikański bastion, gdzie GOP wygrywał różnicą ponad 20 punktów. Teraz kandydat Republikanów, Matt Van Epps, zwyciężył ledwie o 8 punktów.

– To cały czas znacząca przewaga, ale widać ogromną różnicę w poparciu. Wszystko wskazuje na to, że nastroje przesuwają się w stronę Partii Demokratycznej – ocenia Grzywaczewski.

„Gospodarka, głupcze” – koszty życia

Skąd ta zmiana?

Gospodarka, głupcze

– mówi wprost korespondent.

Donald Trump zwyciężył dzięki dwóm kwestiom: walce z nielegalną imigracją i złej sytuacji gospodarczej, szczególnie kosztom życia

– dodaje.

W jego ocenie pierwszy problem został w dużej mierze opanowany:

Granica z Meksykiem jest szczelna, trwają deportacje. Krytycy oskarżają go o faszyzm, brutalność służb, łamanie wolności obywatelskich. Ale to są zarzuty, które i tak formułowali ludzie, którzy nigdy na niego nie zagłosują.

Znacznie gorzej wygląda drugi filar – portfele Amerykanów:

Z punktu widzenia wielu Amerykanów sytuacja nie uległa drastycznej poprawie. Cały czas mamy bardzo wysokie koszty życia. W Nowym Jorku kandydat, który postawił na hasło bezpieczeństwa na ulicach, przegrał z tym, który od początku grał na obniżenie kosztów życia. Pomylił konia, na którego postawił w wyborach

To samo, zauważa, widać w skali całego kraju: tematem numer jeden znów są rachunki, czynsze, kredyty – nie migracja.

Trudne równanie Donalda Trumpa

Grzywaczewski zwraca uwagę na sprzeczność wpisaną w program gospodarczy obecnego prezydenta:

Trump próbuje jednocześnie zrealizować dwa w pewien sposób wykluczające się cele. Z jednej strony chce reindustrializacji Ameryki, powrotu przemysłu, wyrównania bilansu handlowego poprzez cła. Z drugiej strony chciałby obniżyć koszty życia. A te były tak niskie właśnie dlatego, że produkcja była przeniesiona za granicę i istniał globalny wolny rynek, który obniżał ceny produktów

Prezydent tłumaczy, że to możliwe, ale potrzebny jest czas. Problem w tym, że polityczny czas liczony jest w miesiącach i latach, a nie w dekadach.

Minął już prawie rok od wyborów, niedługo będzie rok od objęcia urzędu przez Donalda Trumpa. A takiej realnej, namacalnej poprawy w portfelach Amerykanów na razie nie widać

– podkreśla Grzywaczewski.

Jeśli ta sytuacja się nie zmieni, republikanie mogą mieć poważny problem w przyszłorocznych wyborach do Kongresu. A lokalne głosowania w Miami, Nowym Jorku czy Tennessee mogą okazać się zapowiedzią większego politycznego przesilenia.

Altri episodi di "Radio Wnet"