Radio Wnet podcast

Niemcy budują zbrojeniowy hub z Ukrainą. A polski rząd? „Wiesza plakaty”

16.12.2025
0:00
26:00
Spol 15 sekunder tilbage
Spol 15 sekunder frem

– Jesteśmy zbyt powolni, zbyt zbiurokratyzowani. Inni budują zbrojeniowe huby, my wieszamy plakaty – mówi w Radiu Wnet Marek Budzisz o polskim bezpieczeństwie i wojnie na Ukrainie.


W rozmowie na antenie Radia Wnet Marek Budzisz, historyk i analityk Strategy & Future, komentuje zatrzymanie przez ABW studenta KUL podejrzanego o przygotowywanie zamachu na jarmark świąteczny oraz szerszy kontekst bezpieczeństwa w Europie i wojny na Ukrainie.

„Era większych i bardziej zróżnicowanych zagrożeń”

Budzisz podkreśla różnicę między sytuacją w Polsce a niedawnym atakiem w Sydney.

Różnica między tym, co stało się w Sydney, a tym, co – jak rozumiem – miało miejsce w Polsce, polega choćby na tym, że jeden ze sprawców masakry w Australii już kilka lat temu był zidentyfikowany przez tamtejsze służby jako osoba zradykalizowana islamistycznie. W tym sensie w Australii mieliśmy do czynienia z pasywnością państwa. W Polsce taka sytuacja nie ma miejsca i to trzeba przywitać z uznaniem.

ocenia Budzisz. Zwraca uwagę, że islamski terroryzm to tylko część większego problemu.

To nie jest jedyne zagrożenie. Raczej syndrom czasu, w którym żyjemy, kiedy rośnie skala zagrożeń, aktywizują się różne ośrodki gotowe używać przemocy, a do tego obserwuje się fuzję świata kryminalnego i terrorystycznego. Tak działają i służby rosyjskie, i środowiska islamistyczne.

dodaje analityk.

Jego zdaniem wchodzimy w epokę „niestabilnych i niepokojowych” realiów, a dotychczasowy model wygodnego, „pokojowego” życia już do nich nie pasuje.

„Plakaty mówią: robimy. Rzeczywistość: głównie gadamy”

Budzisz odnosi się także do kampanii wizerunkowej Wojska Polskiego z hasłem „Robimy, nie gadamy”, podkreślając rozdźwięk między przekazem a praktyką.

Te plakaty są świadectwem, że raczej gadamy, a nie robimy. To komunikat propagandowy. Jeśli przyjrzymy się realnemu szkoleniu obywateli, obronie cywilnej czy praktycznemu wykorzystaniu sił zbrojnych, widać wiele pól, które pozostawiają wiele do życzenia.

mówi.

Jako przykład podaje niedawne szkolenia obrony cywilnej w Warszawie:

Na listę wpisało się ponad 110 osób, ostatecznie przyszło niespełna 60. Na poziomie deklaracji zainteresowanie jest, ale na poziomie konkretu – poświęcenia czasu, a często i pieniędzy – już dużo mniejsze.

zaznacza, dodając, że zarówno organizacja takich szkoleń, jak i postawa społeczeństwa wymagają poważnej zmiany, jeśli Polska ma być naprawdę odporna na współczesne zagrożenia.

Plan dla Ukrainy bez Rosji przy stole

Przechodząc do rozmów w Berlinie z udziałem przywódców europejskich i przedstawicieli administracji Donalda Trumpa na temat przyszłości wojny na Ukrainie, Budzisz wskazuje, że mamy do czynienia z próbą zbudowania wspólnego stanowiska Zachodu – ale nie jest to proces zakończony.

Po rozmowach w Berlinie mamy próbę ujednolicenia stanowiska negocjacyjnego całego Zachodu. Jest postęp, ale nie wszystkie kwestie zostały rozstrzygnięte. Na przykład sprawa linii rozgraniczenia. Europejczycy skłaniają się ku zamrożeniu konfliktu mniej więcej wzdłuż obecnej linii frontu, Amerykanie mówią o land swap, czyli wymianie terytoriów.

wyjaśnia.

Jednocześnie podkreśla brak rosyjskiej zgody na takie podejście:

Nie mamy żadnych podstaw, by zakładać, że Rosja zgodzi się na wypracowaną na Zachodzie formułę pokoju. W wypowiedzi Ławrowa widać bardzo ostry ton – Europa jest oskarżana o „faszystowskie korzenie”. Trudno oczekiwać, że taka platforma automatycznie przełoży się na zakończenie działań wojennych.

ocenia Budzisz.

Spór o zamrożone rosyjskie aktywa: stawka jest ogromna

Kluczową kwestią – jego zdaniem – staje się decyzja o konfiskacie rosyjskich aktywów ulokowanych w Europie.

Dopóki nie zapadnie decyzja w sprawie aktywów rosyjskich, plan finansowania oporu Ukrainy i późniejszej odbudowy jest mało realny. Przeciwko twardej konfiskacie są Belgia, Włochy, Bułgaria i Malta. Węgry i Słowacja milczą, w Czechach zmienia się władza, która zapowiada ograniczenie pomocy dla Ukrainy.

mówi.

Budzisz dodaje, że Berlin bardzo mocno angażuje się w próbę przeforsowania konfiskaty:

Kanclerz Merz stawia na to swój autorytet. Jeśli się uda, paradoksalnie z polskiego punktu widzenia byłoby to korzystne. Po pierwsze, ryzyka dla rynku euro dotyczą nas mniej. Po drugie, trwała konfiskata oznacza długotrwały antagonizm między Europą – przede wszystkim Niemcami – a Rosją, co zmniejsza szansę na powrót do „cywilizowania” Moskwy interesami handlowymi.

podkreśla.

Jeśli jednak decyzja nie zapadnie, konsekwencje będą bardzo poważne dla Kijowa:

Ukraina ma pusty budżet. Od wiosny będzie musiała mocno ciąć wydatki. Bez tych pieniędzy ani odbudowa, ani utrzymanie 800-tysięcznej armii, o której mówią Europejczycy, nie będzie możliwe. To czyni cały plan w dużej mierze iluzorycznym.

stwierdza.

Berlin buduje zbrojeniowy hub, Warszawa się spóźnia

Budzisz zwraca uwagę na dziesięciopunktowy plan współpracy gospodarczo-wojskowej Niemiec z Ukrainą, opisany m.in. przez „Handelsblatt” – wspólną produkcję dronów, wsparcie start-upów, rozwój nowych technologii militarnych.

Niemcy – a konkretnie Bawaria – chcą zbudować wielki hub nowych technologii wojskowych. To nie przypadek, że firma Helsing, jeden z najwyżej wycenianych europejskich „jednorożców” w branży obronnej i AI, ma siedzibę w Monachium. Berlin chce zasysać ukraińskie know-how i łączyć je z własnym kapitałem i przemysłem.

tłumaczy.

Ukraina – po latach wojny – ma być zdolna eksportować nowoczesne uzbrojenie za nawet kilkanaście miliardów dolarów rocznie. Niemcy chcą być głównym partnerem i pośrednikiem, także przy wykorzystaniu unijnych funduszy.

Na tym tle Polska wypada słabo:

My to wszystko widzimy, ale działamy zbyt wolno. Potrzebna jest deregulacja polskiego sektora zbrojeniowego i realne otwarcie go na prywatny kapitał. Zamiast tego mamy państwową Polską Grupę Zbrojeniową jako biurokratycznego molocha, a prywatne firmy rozbraja się przepisami, kontrolami i ingerencją służb.

podkreśla Budzisz.

Przywołuje też rozmowy z ukraińskimi przedsiębiorcami, którzy przenieśli część produkcji zbrojeniowej do Polski:

Mówili, że mieli doświadczenia z nadmierną ingerencją służb na Ukrainie, ale to, czego doświadczają w Polsce, przebija standardy ukraińskie. To pokazuje, jak głębokim problemem jest u nas państwo w państwie, jakim stał się aparat służb specjalnych.

zaznacza.

„Bez wyjęcia bezpieczeństwa z wojny plemion będziemy przegrywać”

Na koniec Budzisz wskazuje na problem podstawowy: bezwładność państwa połączoną z ostrą wojną plemienną w polityce.

W Polsce mamy do czynienia z bezwładnością biurokratyczną i obawą przed decyzjami – każda niesie ryzyko i natychmiast staje się paliwem w wojnie między partiami. To odruchowo skłania rządzących do niepodejmowania trudnych decyzji.

ocenia.

Jego zdaniem bezpieczeństwo powinno zostać wyłączone z codziennej partyjnej bijatyki:

Flere episoder fra "Radio Wnet"